sobota, 27 stycznia 2018

C.J. Tudor - "Kredziarz"

~ PRZEDPREMIEROWO ~ PREMIERA 28 LUTEGO ~

Z pewnością każdy z nas zna grę w wisielca. Najczęściej grało się w nią na językach obcych lub, o ironio, na religii. Krzyczało się na całą klasę literki i jęczało z zawodu, gdy naszej nie było i rysunek powiększał się o kolejną kreskę. I przyznajcie się... zapewne kiedy w Wasze łapki wpadała kreda lub kredki rysowaliście tak zwane patyczaki. Mama-patyczak, tata-patyczak, ja-patyczak. A co, gdyby ten powstały ludzik-wisielec/ludzik-patyczak oznaczał jedną zmarłą osobę? Co by było gdyby za każdy rysunek umierał człowiek?

Dzieciństwo kojarzy nam się z beztroską. Z chwilami, kiedy niczym nie musimy się przejmować, a nasz czas jest zajęty ciągłą zabawą. Podobne życie prowadził Eddy i jego przyjaciele. W dniu urodzin Gruby Gav dostał prezent, którym było wiadro z kredami. Kto by chciał taki dostać? Samochody, proce... ale kredy?
Anderbury było spokojnym miasteczkiem, dopóki w różnych miejscach nie zaczęły pojawiać się kredowe rysunki. Z początku była to tylko niewinna zabawa dwunastolatków, którzy wymyślili tajne kody porozumiewania się, a każdy z nich miał inny kolor przypisany tylko dla siebie. Później kreda wpadła w nieodpowiednie ręce, a symbole rysowane na drodze, kamieniach i drzewach przerodziły się w wskazówki, które doprowadziły dzieci do miejsca zbrodni.
Trzydzieści lat później można by pomyśleć, że morderstwo zostało już tylko przykrym wspomnieniem, raną, którą rozdrapują media w datę rocznicy. Traumą, która pojawia się w sennych koszmarach. Jednak pewnego dnia grupa przyjaciół z dzieciństwa dostaje kopertę, a w niej znajdują kredę i rysunek człowieka z pętlą na szyi.

"Kredziarz" na zagranicznych mediach zbiera laury. Debiut angielskiej pisarki zatrząsł czytelniczym światem, a ja miałam szczęście i dostałam szansę na poznanie go miesiąc przed polską premierą.
Zaczęło się dramatycznie. Ostry prolog od razu zachęcił mnie do kontynuowania lektury, a później było tylko lepiej. Fabuła trzymana jest na wysokim poziomie, a postacie są genialnie wykreowane. Poznajmy historię młodziutkich osób, które od najmłodszych lat muszą borykać się z przykrymi sytuacjami, a dzięki dwutorowym biegu wydarzeń towarzyszymy także dorosłym już ludziom. Tudor wodzi czytelnika za nos, każdy bohater w oczach odbiorcy staje się podejrzany i kiedy jesteśmy już o krok od rozwiązania zagadki, treść spycha nas na start. Zaskakująca, pełna napięcia i wciągająca lektura. Zdecydowanie jest na co czekać!

------------------------------------------------------------------------------------
  Za możliwość przeczytania i egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz